Forum www.bozewychowanie.fora.pl Strona Główna www.bozewychowanie.fora.pl
Forum czytelników "Bożego Wychowania" Anny Dąmbskiej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Serviam!" - większe fragmenty

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bozewychowanie.fora.pl Strona Główna -> Ogólny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr-246
Gość






PostWysłany: Wto 8:23, 25 Mar 2025    Temat postu: "Serviam!" - większe fragmenty

"Serviam!" - większe fragmenty


11 VI 2002 r.

Zastanawiamy się, czy nasi wschodni i północni sąsiedzi dorosną do życia w przyjaźni z nami. Gdy wymieniamy różne trudności, Pan włącza się do rozmowy:

‒ Moje dzieci, czemuż się tak martwicie? Przecież macie Mnie. A Ja ani obietnic swoich nie łamię, ani nie zaniecham tego, o czym wy wyobrażenia nawet nie macie, Ja zaś dokonam, bo odrodzenie waszego kraju może być moim jedynie dziełem. Przecież dotyczy dusz waszych, a nie ciał. Dotyczy tego, co w was jest duchowe i podlega mojej woli, jeśli zechcecie ją przyjąć.

Fizycznie ‒ tylko rośniecie, natomiast od wewnątrz (duchowo) ‒ rozwijacie się aż do pełni waszych ludzkich możliwości, i to od wewnątrz, od serc waszych rozpocznie się dojrzewanie duchowe, czyli stopniowy rozwój w was pełnego człowieczeństwa. Dlatego nie warto snuć rozważań o przyszłości i z góry martwić się lub niepokoić tym, co wedle waszej znajomości stanu narodu wydaje się nieosiągalne. Bez mojego udziału rzeczywiście tak jest, natomiast ze Mną stanie się to realne. Jednakże o czasie decyduję Ja i Ja potrafię stworzyć wam odpowiednie warunki. Okoliczności są moim działaniem. Nie możecie się do nich przyczynić, bo nie znacie przyszłości, natomiast możecie zaufać Mi jako swojemu Stwórcy i Ojcu. A zaufanie wyraża się spokojnym trwaniem w wierze, nadziei i miłości. Dlatego dałem światu najkrótsze wezwanie: „Jezu, ufam Tobie”, i to jest podstawą paktu miłości, jaki zawieram z wami.

‒ A co my dajemy? Co możemy dać? ‒ pyta Anna.

‒ Wy przyjmujecie Mnie w całej pełni mojej miłości do was — odpowiada Pan.

‒ Co można dać Stwórcy, będąc stworzeniem...? ‒ zastanawia się Anna. Pan odpowiada:

‒ Uznanie tego, że jestem waszym Ojcem i zrozumienie, że stworzyłem was z miłości. Czyż ktoś, kto daje wam pełnię nieskończonej miłości, nie zasługuje na wzajemność...?

‒ Gdybym Cię zapytała, Panie, jak okazać Ci wzajemność, odpowiedziałbyś, że przez pełnię zawierzenia... ‒ upewnia się Anna. Pan odpowiada:

‒ Tak, córko. I tego pragnę od każdego z was. Od tego zależy wasza przyszłość. Wy Mi dajecie swoją wolę, czyli zawierzacie Mi stale i w pełni. Ja daję wam nieskończoność mojego miłosierdzia ‒ możecie to nazwać waszym biletem do domu Ojca. Taka jest zasada stosunku: Ja i ludzkość.

Wy obecnie potrzebować będziecie coraz więcej miłosierdzia, a Ja, aby móc je wam okazywać, potrzebuję coraz pełniejszego zawierzania Mi. Wasza wolna wola, kierowana przez sumienie i rozum, wobec nadchodzących wydarzeń winna zwracać się do Mnie i liczyć tylko na Mnie, bo ludzkie możliwości na nic się wam nie zdadzą.

Czy wierzycie Mi?

‒ Tak, Ojcze. Tylko prosimy Cię, umocnij nas w zawierzeniu Tobie ‒ odpowiadamy.

– A Ja was proszę, dzieci, nie rozważajcie przyszłości w zakresie, na który wpłynąć nie możecie, i nie poddawajcie się presji zła. Róbcie spokojnie to, co możecie. A jeśli sądzicie, że to mało, to wiedzcie, że Ja przyjmuję wasze starania z radością i szacunkiem, ponieważ jest to wszystko, na co was stać.



5‒9. 05.2002

Mówi Pan:

– (...) Wobec zagrożenia śmiercią masową i straszną zaginie narkomania, alkoholizm, głupie i prymitywne rozrywki. Wasze środki przekazu zostaną sparaliżowane przez strach, a Duch Święty sprawi, że wstyd i wyrzuty sumienia ogarną powszechnie liderów, którzy wytyczali wam szlaki zepsucia i zniewolenia i ośmieszali wasze tradycje, kulturę i wiarę. Wobec powszechnego zagrożenia nie będzie już czasu na profanowanie dobra i realizowanie dalszej destrukcyjnej działalności. Wasz kraj stanie się na nowo nawrócony. (...)

28.06.2005

(…) teraz pracujecie nad wyrobienie cnoty męstwa, wytrwałości. Ja ufam wam i wielu, wielu innym, że nie odwrócicie się ku swoim sprawom prywatnym, nie zostawicie swoich zadań i nie zrezygnujecie z dalszych prób.

Teraz na waszych oczach będzie się rozsypywać, skłócać, walczyć ze sobą środowisko ludzi u władzy, tych, którzy się zaprzedali Szatanowi (‘chodzi o Europę, Rosję, a częściowo i inne kraje’). Nie może być, aby ludzi służących Szatanowi obejmowała miłość wzajemna, życzliwość, chęć pomocy i współpracy. To jest wręcz sprzeczne z metodą działania Szatana, któremu służy wielka część ludzi, od których zależy władza. Wy sobie nie zdajecie sprawy, jaką władzę zdobył wasz nieprzyjaciel wśród ludzi polityki, wielkiego biznesu, finansjery. Szatan kieruje ludźmi, których uzależnił od siebie, można powiedzieć, kupił. Jakaż przyjaźń i zrozumienie może ich łączyć? W grę wchodzi tylko korzyść i władza. O to się toczą nieustające przetargi.

Cała ludzkość stoi wobec zagrożenia swojego istnienia i nic o tym nie wie, aby zaskoczenie dodało grozy nadchodzącym wydarzeniom. Już wam mówiłem, że strach jest ostateczną koniecznością, i muszę się nią posłużyć wobec was, aby uratować choć część ludzkości, a ginącym dać szansę ratunku w ostatniej chwili życia.

Proszę was, nie martwcie się, bo nie będziecie bezużyteczni. (…)

‒ Pokazaliśmy wam dzisiaj teksty kazań arcybiskupa Józefa Teodorowicza. Chciałbym, aby poważnie zainteresowano się jego pismami, bo są niezmiernie jasnym i prostym, a przy tym zachęcającym tłumaczeniem związków, jakie zachodzą pomiędzy waszym narodem a Mną samym ‒ teraz, kiedy przygotowuję was do waszego głównego zadania, tj. stworzenia ustroju opartego na prawach moich, przy którym to tworzeniu będziecie mieli pomoc moją, Maryi i całego nieba, tak żebyście, służąc Mi, jak tego pragnę, zostali jedynym krajem w Europie, który się nie rozpadnie, nie popadnie w chaos, nie przeżyje katastrof żywiołowych, a jeśli, to nieznaczne; to też od waszej postawy zależy.

Ludzkość, moje dzieci, przeżyje rozpad budowy wieży Babel i całkowity rozkład życia społecznego, podczas gdy wy w oparciu o Mnie, ufając Mi i służąc sobie wzajemnie, zaczniecie naprawiać wszelkie błędy prawne i polityczne. Zaczniecie po prostu budować Mi dom, bo cała wasza ojczyzna stanie się moim domem.

Chcę, abyście byli moim świadkiem, a powracając do Mnie, przygotujecie się do służby świadków moich, inaczej służby apostolskiej, względem wszystkich waszych sąsiadów, a także nowych narodów, młodych, bez doświadczenia, które ‒ mając wzorzec życia w ładzie, pokoju, bezpieczeństwie ‒ będą go naśladować. Żyjąc godnie, także pod względem materialnym, całe swoje siły i uwagę poświęcać będziecie stałemu doskonaleniu i ulepszaniu waszych praw tak, jak być powinna, czyli jak najwięcej wolności, jak najmniej przymusu i rozkazów. Musicie wychować pokolenia obywatelskie, to znaczy działające wspólnie, w jednym celu, rozumiejące się, czujące się gospodarzami we własnym kraju.

Drugą sprawą jest pomoc wszystkim waszym niedojrzałym do prawidłowej wspólnoty życia ze Mną sąsiadom w ich biedach i trudnościach. To oni będą was prosić o pomoc, widząc u was ład, sprawiedliwość i miłosierdzie społeczne.

Ponieważ Królową waszą jest Maryja, możecie się spodziewać pokoju wewnętrznego, rozwoju dzieł miłosierdzia i ochotnej służby społecznej wedle wszelkich potrzeb.

Nie będę mówił, że cały mój lud Boży, powiększający się nieustannie, powinien współpracować ze sobą, tym bardziej że Kościół mój ogarnia was i nie będzie podziałów pomiędzy klerem, zakonami czy katolikami świeckimi. Wspólnie będziecie działać. [...]


5‒9. 05. 2002 r.

(…) Moje dzieci, będziecie się przeciwstawiać planom nieprzyjaciela, dlatego nie powinno w was być niczego z jego własności: nienawiści, mściwości, przewrotności, pogardy dla innych, egoizmu, dążenia do osiągania osobistych korzyści i robienia kariery ‒ bo tam, gdzie on znajdzie w was coś swojego, zniszczy was. (…)

10. 05. 2002 r.

Mówi Pan:

– (…) Jak bardzo trzeba trzymać na wodzy swoje emocje, zwłaszcza te negatywne, bronić się przed myślami nieżyczliwymi, które są wam podrzucane, starać się o czystość intencji, a przede wszystkim stale przebaczać wszelkie urazy, przykrości, nietakty czy złośliwości bliźnich.

Przebaczanie powoduje, że stajecie się znowu czyści. Mogę wam to przybliżyć przez porównanie. Jeżeli się stykacie z czyjąś świadomą złośliwością albo poważną krzywdą, wygląda to tak, jak gdyby wasze odzienie było obsypane błotem i brudem ‒ bo ono to błoto wchłonęło. Przebaczenie jest jak gdyby nałożeniem czystej, nieskazitelnej szaty. To naturalnie dotyczy duszy, a nie ciała, ale ludzka dusza bardzo łatwo przyjmuje skażenia pochodzące ze „świata” ‒ Grzegorzu, weź świat w cudzysłów ‒ tego świata, którego panem jest nieprzyjaciel.

Pamiętajcie też o tym, że to wy go obieracie swoim władcą, bo wydaje się wam, że ten wybór przyniesie wam korzyści. I jak już raz wam powiedziałem, Szatan obecnie ma więcej wyznawców niż Ja (‘chodzi zarówno o wyznawców służących mu świadomie, jak i o niewolników, którym wydawać się może, że służą sobie, ale naprawdę są zniewoleni’).

Moi kochani, wczoraj mówiłem wam, że jest to czas mobilizacji, przygotowywania się do zadania, jakie każdemu z was powierzę. Ale zaczynajcie od najprostszych przygotowań [...] ‒ uśmiech wszędzie tam, gdzie spotykacie się z ludźmi, a im bardziej są oni zabiedzeni, nieszczęśliwi, chorzy, zmartwieni, tym wasz uśmiech musi być szerszy. Bo uśmiech jest też darem.

A teraz powiedzcie Mi, czy naprawdę czegoś ważnego wam brakuje.

'Odpowiadamy kolejno, a w końcu stwierdzamy, że nie tylko niczego ważnego nam nie brakuje, ale że dobrze nam jest z Panem'.

‒ Moi drodzy, cieszę się, ze dobrze wam ze Mną. Pragnę, abyście zawsze pamiętali, że Ja nie jestem nigdy sprawcą waszego cierpienia. Świat materii ma swoje prawa i wszystko tu na ziemi przemija. Ale to tak jak z porami roku; wiecie o tym i jesteście przygotowani na to, że na przykład wiosna nie trwa wiecznie. Ale cierpienie, choroba, śmierć, wypadki, kalectwo, upośledzenie ‒ to wszystko jest terenem waszych doświadczeń. Istotne zaś jest to, co wybieracie: albo podjęcie waszego zadania ze Mną, a wtedy ciężar jego jest lekki, albo odrzucacie wszelkie próby, stosujecie uniki lub wręcz przerzucacie ciężary na barki waszych bliskich.

Ucieczka przed waszym zadaniem, takim, jakie wam daję, nie jest nigdy właściwym wyborem. Jeśli jesteście ze Mną i liczycie na Mnie, na moją pomoc, nie popełnicie nigdy takiego błędu.
Musicie pamiętać, że wasze zadania życiowe wyrabiają w was dojrzałe człowieczeństwo, a wtedy stajecie się wzorcem i oparciem dla innych. Moim celem w stosunku do was jest, abyście przychodzili do Mnie jako ludzie dojrzali do pełni waszego wymiaru człowieczeństwa. To właśnie nazywacie świętością. Zapewniam was, że świętych jest nieskończenie więcej niż tych, którzy zostali oficjalnie uznani za takich przez Kościół.
Świętość jest to odnalezienie swojego powołania, podjęcie go i realizowanie wytrwałe, możliwie jak najlepiej do końca.

A z moją pomocą ta codzienna realizacja jest radością, bo Ja jestem przy was, aby nieść wam ulgę, wspomagać i dawać wam pewne oparcie, tak jak robią to nawet ziemscy ojcowie.

Cieszy Mnie, ze dla nikogo z was, tu obecnych, nie jestem odległy, wymagający, surowy, a przeciwnie, widzicie we Mnie Tego, kim jestem: Ojca miłosiernego, litościwego, którego wzrusza wasza kruchość, słabość, a nawet wasze braki, który czuwa nieustająco nad każdym z was i okazuje wam swoją miłość w wieloraki sposób. Od was zależy, czy ją zauważacie. (Wdzięczność nie jest powszechną cechą ludzką ‒ dodaje Pan „po cichu”.) Mnie nie zależy na waszej wdzięczności, lecz na dobru każdego z was. Pragnę, abyście weszli do mojego domu w królewskich szatach dzieci moich ‒ bo prawdziwym powodem do chwały jest dla was dziecięctwo Boże, a otrzymuje je ode Mnie każdy człowiek na świecie.

Teraz przyjmijcie błogosławieństwo moje. Niech spocznie na was moja radość, mój pokój i pewność mojej miłości. Niech pozostaną z wami. Tulę was do serca, dzieci moje.


17.04.2002 r.

To nie jest czas pokoju dla ludzkości, a czas zdecydowanego opowiedzenia się za Bogiem i Jego prawami albo przeciw Niemu. Wszelkie lenistwo, zaniedbanie, odwlekanie oskarża was przed Panem. Proście też za waszych wschodnich sąsiadów, łącząc modlitwę z darowaniem im ich win wobec was. (2.04.2002 r.)
Módlcie się dalej za wszystkich zagrożonych śmiercią i tych, którzy będą ginąć. Bo będą. Ale ujawni się też straszny plan nienawiści, która widzi tylko jedno wyjście: śmierć tych, których uważa za wrogów. (15.04.2002 r.)

Modlimy się we dwie. Pan mówi:

‒ Moje kochane dzieci. Same widzicie, że nadciąga już huragan, a niebo zaciąga się czernią. Chciałem, ażeby ludzkość sama oceniła, jak nisko upadła, jak straszliwie błądzi oślepiona i omotana korzyściami materialnymi i wspaniałościami techniki. Zapragnęła zastąpić Mnie doskonałością maszyn, z których korzysta i w które wierzy, że przyniosą jej szczęście.

Moje drogie dziewczynki, same widzicie, co dzieje się z naturą ludzką: ile teraz panuje nienawiści, żądzy dominacji i władzy, zachłanności i pożądania zdobyczy. Prosiłem, abyście się modlili za tych, którzy będą ginąć, bo nie ma dnia, w którym niespodziewaną i nagłą śmiercią nie ginęłoby wiele osób.
Proszę was usilnie, pamiętajcie o modlitwie za ginących. Musicie uwierzyć Mi, że jest to większa pomoc, niż gdybyście byli przy nich, żeby ich opatrywać czy leczyć.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr-246
Gość






PostWysłany: Wto 8:27, 25 Mar 2025    Temat postu:

18.03.2002 r.

Modlimy się we dwie:

‒ Witamy Cię, Ojcze. [...] Powiedz nam, proszę, czym najbardziej mogłybyśmy uczcić Święto Twojego Zmartwychwstania.

‒ Moje kochane córeczki ‒ odpowiada Pan. ‒ Najbardziej ucieszycie Mnie, pozwalając Mi kochać się tak, jak tego pragnę, nie stawiając Mi oporu. Tak niewiele do tego potrzeba...

Proście, abym został odnowicielem waszych serc. Znaczy to, że pragnę oczyścić wasze serca ze wszystkiego, co je zaśmieca. Pragnę, aby wasza miłość była naprawdę czysta. Dlatego ‒ przez nadchodzące dni ‒ przypominajcie sobie każdego, kto spowodował wasz ból, uraził was lub zranił, i każdą z takich osób oddawajcie Mnie z prośbą o ich uleczenie i uzdrowienie, dodając do tej prośby swoje przebaczenie. To dotyczy wszystkich: żywych i „zmarłych”.

‒ Czyli tym ludziom po to, by Pan mógł ich uleczyć, potrzebne jest nasze przebaczenie. To jest zaproszenie do współpracy...

‒ Tak, dzieci, zapraszam was do współpracy nad zbawianiem świata. Każde z was może dodać choć odrobinę dobra, aby polepszyć sytuację całej ludzkości. [...]

‒ W takim razie zrobimy to z całą pewnością ‒ mówi Kamila. ‒ Ale prosimy Cię, Panie, o pomoc w przypomnieniu sobie tych wszystkich osób ‒ abyśmy nikogo nie pominęły.

‒ Zacznijcie od zmarłych ‒ odpowiada Pan. ‒ Dam wam przykład. Mówiłaś, córko, że twój ojciec nie umie okazywać miłości, bo sam nie zaznał miłości rodziców, gdyż wcześnie ich stracił, a wychowywała go ciotka, osoba niezamężna i raczej surowa. Przebacz jej w imieniu twojego ojca, a wtedy będzie Mi łatwiej podejść do niego z miłością.

‒ Dziękuję Ci, Panie, że dajesz nam możność przebaczania również w imieniu innych ludzi, i za to, że pokazujesz nam, że coś zależy od nas.

‒ Córeczki moje ‒ tych ludzi, którzy są daleko ode Mnie, powinnyście traktować jak niemowlęta i dlatego możecie przebaczać i prosić o przebaczenie w ich imieniu. Wasze przebaczenie jest miłosierną miłością względem bliźnich. Wtedy nie tylko wy „wchodzicie” w głąb mojego serca, ale też wprowadzacie tych, którzy trzymali się od niego z daleka. Potrzeba Mi waszego orędownictwa, dzieci. Niech to będzie wasze zadanie aż do dnia Zmartwychwstania.

Teraz tulę was do serca i obiecuję moją pomoc. Przyjmijcie błogosławieństwo Ojca i Syna i Ducha Świętego. +

21.03.2002 r.

Pan mówi:

‒ Chciałbym, abyście cały okres do Święta Zmartwychwstania poświęcili na dokładne i szczegółowe przypomnienie sobie i pojednanie się z wszystkimi waszymi bliźnimi. Proście też Mnie w imieniu tych, którzy mają względem was winy, a nie żałują i nie przepraszają, o wybaczenie im i sami wybaczajcie.

23.03.2002 r.

Przedstawiamy Panu w imieniu innych ludzi różne prośby o przebaczenie, a także przebaczamy same i dziękujemy. Trwa to długo, także z powodu dygresji. Gdy się spostrzegamy, przepraszamy Pana i prosimy Go o słowo i o pokierowanie naszą modlitwą. Pan mówi:

‒ Dobrze zaczęłyście, córeczki. Postępujcie tak dalej w miarę jak przypominać wam będzie wasz Anioł Stróż wasze kontakty z bliźnimi lub sprawy zaniedbane i zapomniane, a także nowe wydarzenia lub sprawy w waszym otoczeniu. [...]

Przez was mogę ogarnąć z miłością wszelkie problemy, smutki, nieporozumienia wśród waszych bliskich. Dlatego na zakończenie naszego spotkania proszę was, powierzcie Mi siebie i wszystkich (żyjących), na których wam naprawdę zależy.

Czynimy to w cichej modlitwie. Pan mówi:
‒ A teraz proszę was, dzieci, odmówmy obie modlitwy, których was nauczyła Matka moja.
Po odmówieniu modlitw (do współudziału zaprosiliśmy Polaków z nieba i Aniołów Stróżów) prosimy Pana o błogosławieństwo.

‒ Moje dzieciaki kochane ‒ przecież dla kogoś musicie być wreszcie dziećmi, bo potrzebujecie miłości rodzicielskiej ‒ przytulam was do serca, napełniam moją miłością i daję wam pełną radość i poczucie stałej przynależności do Mnie, moje córeczki. Przyjmijcie błogosławieństwo Ojca Niebieskiego, Syna i Ducha Świętego. +

26.03.2002 r.

Spotykamy się we troje na modlitwę. Bogusław pyta:

‒ Chciałem spytać, Panie, jak mogę zadośćuczynić tym, których skrzywdziłem?

‒ To bardzo proste ‒ odpowiada Pan. ‒ Oddaj ich mojej miłości i powiedz Mi jedno: czy możesz Mi podziękować za to, że oni istnieją, że dałem im życie i są?

Pan mówi dalej:

‒ Pragnąłbym dla każdego z was, aby mógł mówić o wszystkich, którzy go otaczają: „Ojcze, dziękuję Ci, że dałeś im życie ‒ tak samo jak dziękuję Ci za moje życie”. [...]

‒ Proszę Cię, Jezu, za tymi trzema pacjentami, których dzisiaj miałem, a którym nie umiałem pomóc... ‒ prosi Bogusław. ‒ Kochany synu, masz przecież przy sobie swojego Anioła ‒ dobrze „przeszkolonego” i przygotowanego do pomocy tobie ‒ radź się go po cichu. On powinien z radością ci pomagać, jeśli go wezwiesz.

‒ Panie, mam trudność z przypomnieniem sobie ludzi, którym powinienem przebaczyć ‒ mówi Grzegorz.

‒ Więc, proszę cię, weź się poważnie do tego, co radziłem Annie (chodzi o ofiarowywanie trudów, cierpień, przykrości za tych, którzy szkodzą Polsce).

Pragnę, abyście w dniu pamiątki mojego Zmartwychwstania stawali przy Mnie oczyszczeni z wszelkich żalów i pretensji i przyprowadzali do Mnie jak najwięcej osób, za które prosiliście i którym przebaczaliście, abym Ja ich mógł oczyścić.

‒ Dobrze, będziemy się starali, Panie. [...]



16. 01. 2002 r

Modlimy się za Polskę. Gdy mówimy o trudnościach i lękach wobec nasilającego się zła, ojciec Jan radzi:

– A ja po tym, co zobaczyłem, dodam wam taką radę: W chwilach załamania i depresji zaczynajcie dziękować Panu za wszystko, co otrzymaliście i otrzymacie, i za wszystko, co Pan dla naszego narodu uczyni. Takie krótkie modlitwy, zaręczam wam, obezwładnią zupełnie Szatana. On nie jest w stanie znieść waszej wdzięczności Bogu i uwielbiania Go.




26 IV 2002 r.
Rozmawiamy o wydarzeniach w Ziemi Świętej. Przepraszamy Pana i modlimy się przez wstawiennictwo Maryi o przebaczenie dla winowajców. Zapraszamy do współudziału w modlitwie różne osoby: ojca Jana, s. Teresę Benedyktę od Krzyża, Janusza Korczaka, ks. Daniela Rufeisena. Oddajemy Panu nasz ból; przebaczamy w imieniu pokrzywdzonych ich krzywdzicielom. Prosimy Pana, aby z tej tragicznej sytuacji wyciągnął dobro.

– Witam was, dzieci – mówi Pan. – Cieszy Mnie, że poczuwacie się do braterstwa z ludźmi krzywdzonymi i cierpiącymi – mówię o wszystkich ludziach na całym świecie. Niech wasze modlitwy zawsze ogarniają takich ludzi. Niech wstawiennictwo wasze będzie jednakowo gorące dla ludzi wszystkich ras i religii, gdyż wtedy łączycie się w pragnieniach z całym moim niebem.

Moi kochani, chcę wam dziś powiedzieć, że powinniście przygotować się do przyjęcia Ducha Świętego, a to znaczy oczyszczać się jak najszybciej i jak tylko możecie najlepiej od wszystkiego, co wam przeszkadza w uzyskaniu czystości serca, myśli i pragnień. Dam wam pewne wskazówki.

Przemyślcie swoje życie i to, co jest jego celem: czy wybór Mnie jako Króla waszych serc, i zadecydujcie, że pragniecie, aby dalsze życie wasze było jak najczystszą i jak najaktywniejszą służbą Mnie, najbardziej widoczną w zaspokajaniu potrzeb ludzkich, lecz także w zaradzaniu potrzebom mojego Kościoła w waszym kraju, tak aby panował w nim ład, harmonia i szacunek wzajemny. Niech łączy was wspólnota celów. Słowem jedni drugich wciągajcie do działania, a nie odtrącajcie.

Chciałbym, abyście przyjęli czas zagrożenia zagładą jak żołnierze przeszkoleni, przygotowani i wiedzący, o co i dla kogo walczą. Nie trzeba wam już tłumaczyć, że nadchodzi czas wyboru, ale doskonale wiecie, że nie jesteście sami. Każdy z was może służyć innym pomocą – mówię o tu obecnych. Nie ma wśród was osoby, która by nie mogła podtrzymać, zachęcić, napełnić nadzieją, a nawet włączyć do swoich prac innych ludzi, wskazując im ich możliwości i ich umiejętności. […]

To, co dziś wam mówię, możecie nazwać mobilizacją. Ale też mówię wam to w zaufaniu – nie do szerzenia (obecnie, tj. w 2002 r.). Nadchodzi okres męczeństwa mojego Kościoła. Nie tak może, jak było w starożytności, ale poprzez prześladowania, nawrót do pogaństwa wszystkich światowych „elit” (Pan mówi to z przekąsem, bo te elity są samozwańcze i nie mają prawa decydować o losach ludzkości), które przeprowadzają z pośpiechem plany swego pana – księcia tego świata. Nieprzyjaciel wasz wie, że ma mało czasu, a w nim musi dokonać zagłady ludzkości, a planuje, że i globu ziemskiego. Uważa, że ma dość sił i możliwości, a przede wszystkim sług wykonujących jego plany z absolutną nieświadomością, że planują również swoją śmierć, i to śmierć wieczną.

Wiecie dosyć o mojej naturze, aby móc zaufać Mi i polegać na mojej bezwarunkowej miłości do was, moich dzieci, ludzi. Przez całe lata mówiłem do was, a Matka moja w tak wielu miejscach ziemi głosi wam moją miłość, uspokaja, uzdrawia na duchu i ciele i przygotowuje was do służby światu. Przecież każda wasza modlitwa – tłumaczy Pan – ofiary, posty świadczą o waszej trosce o bliźnich, a nimi są wszyscy ludzie ziemi. Nawet ci, którzy teraz lekceważą Jej wezwania, zwrócą się ku Maryi i będą szukać Jej przewodnictwa lub u Niej ratunku. Dlatego zachowajcie słowa Maryi i słowa moje, aby móc dzielić się nimi.

Ale od was w tym kraju spodziewam się dużo więcej: spodziewam się działań zbiorowych polegających na wskazywaniu ludziom celów i dróg, którymi mogą do Mnie dojść. A celem ogólnym powinno być ratowanie całego społeczeństwa przed załamaniem się, rozpaczą i nieobliczalnymi reakcjami. (…)

Kochani, spokojnie żyjcie, mówiąc Mi codziennie, że pragniecie zrobić wszystko, na co Ja liczę w stosunku do każdego z was. I chciałbym, abyście się nauczyli z góry dziękować za wszystko, czego Ja pragnę przez was dokonać – przez was i przez cały wasz naród.

Moje dzieci, wiem, że musicie powoli się rozejść, ale na drogę daję wam moją radość i obietnicę, że jeśli wy się nie zniechęcicie, to Ja sprawię, że życie każdego z was będzie pożyteczne i przyniesie ludziom radość i nadzieję. Wszystkie wasze dotychczasowe i przyszłe znajomości będą wam w tym służyły.
To jest, moje drogie dzieci, mój gmach przyszłości. A skoro mój, to musi zaistnieć w materii i żadne bramy piekielne nie przemogą go.

Moje kochane „cegiełki”. Bez dobrej woli każdego z was nic nie uczynię, bo mój gmach buduje się na miłości, pragnieniu uszczęśliwiania innych i pełni zawierzenia moim planom.
A więc przystępujemy do budowy. Czy ktoś z was się boi? A czy ktoś podejrzewa, że go w połowie drogi pozostawię?

– Nie – odpowiadamy.

– Jakiż to byłby Ojciec – mówi Anna i dodaje: – Panie, wiemy, że Ty doskonale znasz nasze słabości i nikłość naszych możliwości. Czyli współpraca nasza będzie czyniona Twoją siłą, Twoją energią, Twoją miłością i wszechmocą.

– Tak będzie, dzieci. Ale zdradzę wam jedną z moich wielkich tajemnic: zawsze tęskniłem za wspólną pracą z moimi dziećmi, ludźmi. To jest moje wielkie szczęście. I ilekroć dzieci moje chciały współpracować ze Mną świadomie, radośnie, z odwagą i pasją, tylekroć powstawały wspaniałe dzieła, które posuwały ludzkość naprzód, dawały drogowskazy i przyciągały całe rzesze uczniów.

Czy pojmujecie, że pragnę porwać za sobą i poprowadzić cały wasz naród…? Pierwszy raz w historii pragnę tak wielu robotników z jednego narodu. W tych czasach zaniku wszelkich prawdziwych wartości potrzeba Mi was jako ogromnego drogowskazu dla ludzkości.

– Panie, zdumiewająca jest Twoja szczerość w dzieleniu się Twoimi planami z tak zwykłymi ludźmi jak my.

– Anno, jestem waszym Ojcem – kochającym, ufającym swoim dzieciom, nieukrywającym swoich planów przed tymi, których do współpracy zapraszam.

– Dziękujemy Ci, Ojcze, i prosimy o błogosławieństwo.

– Dzieci, przyjmijcie błogosławieństwo Boga w pełni majestatu, blasku i chwały Trójcy Świętej, błogosławieństwo, które umocni was i ubogaci w miłość bliźniego i miłosierdzie. Niech spocznie na was i wydaje bogate plony. + (…)
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bozewychowanie.fora.pl Strona Główna -> Ogólny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin